24.08.2014

Backstage pierwszej sesji jesiennej

Wczoraj był jednym z tych pięknych, magicznych dni... Wyjechałyśmy na polanę koło stadniny w Ozorowicach (ok 15 km od Wrocławia). Ja, Ula, Pat i Kama. Ula przygotowała nieziemskie dwa słoiki różnego pesto, chlebki jaglane, tartę z nerkowców, daktyli i innych cudów. Pat zabrała swoją biżuterię sutaszową, a ja pierwsze projekty jesiennej kolekcji Szarakowo. Wszystko dokumentowała fotograficznie zdolnym okiem Kama.

W skrócie pisząc, był to jeden z takich babskich dni, które potem się długo nosi w sercu. Śmiech, nostalgie, ploty, malowanie siebie, przebieranie, zdjęcia i zachwyty przyrodą. Przyszli do nas młodzi ludzie pracujący w stadninie, przyprowadzając nam dwie klacze. Kama bez oporu od razu poszła je przytulać, Ula zaczęła je oczywiście karmić marchewkami: Ja i Pat, troszkę z dystansem:)  Lata, dawne lata temu próbowałam jeździć na koniu (takie ćwiczenia, z dwie godziny, po których zeszłam i przez pół dnia nie mogłam złączyć nóg), jednak to był tylko epizod. Tutaj konie były blisko nas, na trawie (która namiętnie cały czas jadły), dotykanie ich to jak poznanie całkowicie nowej przyjemności. Wielkie mięśnie pod aksamitem.

Przygód tego dnia było więcej. Czekam na zdjęcia od Kamy, tam więcej dokumentacji całej historii.
Przede wszystkim chce oficjalnie podziękować za ta magię Kamie, Uli i Pat! Dawidowi mojemu, który nas woził cierpliwie, Poli za podsunięcie pomysłu przyjechania do tego miejsca, Stajni Ozorowice, no i oczywiście mojej Oluszce, z którą wcześniej pozowałyśmy do zdjęć w bluzach!

Efekty pracy już na początku września!:)))









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz